poniedziałek, 20 stycznia 2014

Rozdział 17.

Gdy tylko znalazłam się w swoim pokoju dosłownie rzuciłam się na łóżko.
Za godzinę miałam zejść na obiad, ale szczerze mówiąc to mi się nie chciało.
A ten wywiad? Pff.. Coś głupiego. Nie chciało mi się gadać z jakimiś debilami i odpowiadać na ich pytania. 
Postanowiłam wziąć kąpiel. Napuściłam wody do wanny, po czym się rozebrałam. 
Siedziałam kilka minut i czekałam, aż wanna będzie pełna wody. 
W końcu zakręciłam wodę i nalałam do wanny kilka kropel płynu do kąpieli. 
Weszłam do wanny i starałam się wyluzować. Jednak na marne. 
Po kilku minutach woda zrobiła się zimna jednak ja nadal tam siedziałam. 
Zapatrzyłam się w jedno miejsce i nie wiedziałam co dzieje się wokół mnie.
Z transu wybudził mnie dźwięk mojego telefonu.
Wyszłam szybko z wanny, owinęłam się ręcznikiem i przeszłam do pokoju.
Podeszłam do łóżka, na którym leżał telefon i wzięłam go do ręki. 
Dzwonił Niall. Bałam się odebrać. Co mu powiem ? Jak zareaguje ? 
W końcu się przełamałam. Wiem, że i tak nie dałby mi spokoju.
-Halo ? 
-Rose ! Nareszcie ! Co się z Tobą dzieje ? Czemu nie da się do Ciebie dodzwonić i co ma oznaczać Twoje zdjęcie na pierwszej stronie gazety Famous ? (PS.Nazwa gazety wymyślona xD)
-Niall... Ja.. Nie wiem co mam Ci powiedzieć. - z moich oczu zaczęły lecieć łzy.
-Czy to co tam napisali...
-Tak. To prawda. Przepraszam, że Ci nie powiedziałam, ale dopiero co sama się dowiedziałam. W moje urodziny. To znaczy dzień przed. Ale wiesz... Nie chcę Cię ranić tylko, że.. Nie wiem czy uda nam się spotkać... W ogóle tęsknię za Wami. 
-Rose... Spokojnie. Nic się nie stało. I nie płacz, bo słyszę, że płaczesz... Coś się wykombinuje. Słyszałem o tym dzisiejszym wywiadzie. Co tak szybko ? 
-Nie wiem.. Mój ojciec to wymyślił. Nie spytał mnie nawet o zdanie. Ten wywiad ma być około siódmej. Wydaje mi się, że skończy się o dziewiątej. A jutro jest sobota, więc o północy będę u Was pod domem. Wtedy do Ciebie zadzwonię i wyjdziesz przed dom. Tylko masz czatować przy oknie. Albo w salonie siedź. żebyś nie usnął.
-Ale... Czemu akurat o północy ? Nie możemy się spotkać wcześniej ? 
-Ojciec pewnie będzie mi zakazywał się z Wami spotykać. Zrozum mnie..
-Okey. Jeszcze będziemy pisać. 
-Muszę kończyć. Pa. 
-Do zobaczenia.

Wróciłam do łazienki i dokładnie się wytarłam, po czym założyłam bieliznę. 
Włosy wysuszyłam i przeszłam do garderoby wybrać ubranie. 
Nie mogłam się zdecydować. Na dworze nie było za bardzo ładnej pogody. Chciałam już się ubrać na ten wywiad, ale on będzie dopiero za trzy godziny. Wybrałam, więc szare dresy, trampki tego samego koloru i czerwoną luźną koszulkę. <klik>
Włosy spięłam w luźnego koka i zeszłam na dół do jadalni. 
Spotkałam tam tylko Alex, która właśnie nakrywała do stołu. 
-Cześć. - powiedziałam szeroko się uśmiechając.
-Och. Witaj. Nie wiem czy Twój ojciec będzie zadowolony z Twojego stroju.
-Czemu ? Przecież wyglądam normalnie.
-Niby tak, ale on wolałby gdybyś częściej zakładała sukienki.
-Ojeju... To już jego problem...
-Rose.... Ja wiem, że źle się tu czujesz.
-Wcale, że nie. Czuję się tu dobrze. O której mam być gotowa ?
-W ogóle tam nie jedziesz. Twój brat będzie tylko udzielał wywiadu. Masz wolne popołudnie. Twój ojciec jest tak zajęty, że możesz się wymknąć gdzie chcesz.
-Skąd wiesz, że chcę się wymknąć ?
-Przepraszam, ale słyszałam Twoją rozmowę. Nie powiem nic ojcu.
-Dzięki.

Ojca i mojego brata nie było na obiedzie. Nawet Kate i George'a.
Siedziałam sama. Alex też poszła do siebie.
Po skończonym posiłku po prostu wróciłam do pokoju i rzuciłam się na łóżku.
Po odczytaniu dwudziestu smsów od Niall'a postanowiłam do niego zadzwonić.
-Tak ? - usłyszałam jego aksamitny głos.
-Cześć. Tu Rose... Możesz teraz się spotkać ?
-Ale przecież jest dopiero piąta.
-No właśnie. Nie udzielam żadnego wywiadu. Jestem wolna.
-Okey. To gdzie ?
-Będę u Ciebie za pół godziny.
-Dobrze. Do zobaczenia.
-Pa. - odpowiedziałam.
Podeszłam do drzwi od garderoby. Musiałam się przebrać.
Długo szukałam czegoś ładnego. Pogoda była bardzo ładna jak na Londyn.
Postanowiłam ubrać się w sukienkę. Do tego czarne, grube rajstopy i buty na koturnie tego samego koloru.
Przygotowałam również zwyczajny czarny płaszcz i czarną, małą torebkę. <klik>
Ubrałam się, po czym rozczesałam dokładnie włosy. Zostawiłam je rozpuszczone. Zrobiłam lekki make-up i włożyłam potrzebne rzeczy do torebki.
Zostało mi jeszcze dziesięć minut, więc zadzwoniłam po taksówkę i po kryjomu zeszłam na dół.
Alex czekała na mnie i pokazała mi tylne wyjście.
Taksówka stała przy głównej ulicy. Szybko do niej wsiadłam i powiedziałam gdzie chcę jechać.
Po piętnastu minutach byłam przed domem Niall'a.
Zapłaciłam kierowcy i wysiadłam z samochodu.
Skierowałam się do furtki. O dziwo była otwarta.
Przed domem nie było paparazzich. Weszłam na podwórze i chwiejnym krokiem podeszłam do drzwi.
Dziwnie chodziło mi się na obcasach. Po prostu nie byłam od nich przyzwyczajona.
Zadzwoniłam dzwonkiem i w drzwiach pojawił się Lou.
-Jejku... Ale ty ślicznie wyglądasz.. - rozmarzył się na mój widok.
-Uhm.. Hej.
-Ach. No tak. Cześć. - powiedział i mocno mnie przytulił.
-Jest może Niall ?
-Wyszedł przed chwilą do sklepu. Będzie za pół godzony.
-Jesteś sam ?
-Tak. Akurat trafiłaś.
-A gdzie reszta ?
-Zayn u Pezz, a Liam u Danielle. No, a Harry pojechał do mamy.
-Aha.
-Rose... Musimy porozmawiać. Wiesz o tym, prawda ?
-Tak... Tylko o czym ?
-Chcę wiedzieć wszystko. - Lou wstał na chwilę. - To prawda ? - podał mi gazetę.
Na pierwszej stronie oczywiście moje zdjęcie. I jakiś głupi opis.
Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Zagryzłam wargę. Lou usiadł obok i złapał mnie za rękę.
-Nie chcesz mi powiedzieć ?
-To prawda.. Dowiedziałam się dopiero trzy dni temu.
-Ale... Jak ?
-Nie wiem... Podobno mnie oddali.. No wiesz... Tak trochę mi głupio.
-Czemu ?
-Bo nikt mi nic o tym nie powiedział. A w dodatku nie chcę być sławna. To Niall jest ten sławny w naszym związku. Ja nie chcę. Wolę mieć sławnych przyjaciół.
Lou mnie przytulił.
-Nie uważasz, że możesz teraz mieć wszystko ? Pójść na dobre studia, zdobyć dobrą pracę.
-Wątpię w to, że ojciec w ogóle pozwoli mi pracować. Pewnie będę wiecznie na jego utrzymaniu. A jak mrze to zajmie się mną mój brat. Będę bez wykształcenia i bez męża, bo on się na nic nie zgodzi. Ja.. Ja miałam takie marzenia.
-Przecież nadal możesz je spełnić. Spójrz na nas. Jesteśmy tylko zwykłymi chłopakami z xFactora. Też mieliśmy marzenia i się spełniły. Trzeba tylko zrobić ten pierwszy, najważniejszy krok. I nie martw się. A już na pewno nie płacz, bo wyglądasz ślicznie i wiem, że to wszystko dla Niall'a. On się tak ucieszył jak do niego zadzwoniłaś. Jak zaproponowałaś spotkanie wcześniej. Nie mógł się doczekać. On Cię kocha.
-Ale ja na niego tak nawrzeszczałam wtedy..
-Wiem, ale przecież wszystko jest już dobrze. Niall się rozpłakał wtedy jak wyszłaś. Nie wychodził z pokoju, nie jadł. Dopóki Cię nie zobaczył.
Usłyszeliśmy, że ktoś otwiera drzwi.
-Trzymaj się. - powiedział Lou, mocno mnie przytulił i poszedł zobaczyć kto to.


Siedzieliśmy u Nialla na łóżku i opieraliśmy się o ścianę. Niall obejmował mnie jedną ręką. Drugą bawił się moimi włosami. Ja wpatrywałam się w ścianę. Nic nie mówiliśmy. Siedzieliśmy już tak chyba pół godziny.
Chcieliśmy się sobą nacieszyć.
-Może wyjdziemy na spacer ? - zapytał Niall.
-Wolę zostać tutaj. Uwielbiam twój pokój.
-Hmm.. A co uwielbiasz tutaj robić ? - zaśmiał się Niall.
-Dobrze wiesz.. Zawsze myślałam, że zrobię to dopiero po ślubie. Ale ja.. Zmieniłam się. Dzięki Tobie. Teraz jestem trochę niegrzeczna.
Zaśmialiśmy się oboje.
-To, że lubisz uprawiać seks i to bardzo często wcale nie znaczy, że jesteś niegrzeczna. No może trochę.
-Wciąż się tego boję..
-Czemu ? Wiesz, że nic Ci nie zrobię. Jeśli zaszłabyś w ciążę... Kochałbym Cię tak samo. - Niall mnie namiętnie pocałował.
-Może jednak wyjdziemy ? - ponowił pytanie.
-I spotkamy rzeszę fanek ? Nie to, że mi to przeszkadza, ale... Wolę nie pokazywać się na ulicy.. To dla mojego dobra. Ojciec nie wie, że wyszłam.
-Ech.. Nie powiesz mu o nas ?
-Nie teraz.. Chcę się z Tobą widywać. Teraz będę chodziła do prywatnej.
-Czemu ?
-Nie wiem. Coś mu odwala. No wiesz...
-A gdzie jest ta szkoła ?
-Mam to zapisane w telefonie. Daj jakąś kartkę i długopis.
Niall mi podał notes i długopis, a ja zapisałam mu adres szkoły.
-Poco Ci to ? - zapytałam
-Przyda się. - uśmiechnął się pod nosem.
-Aha. Czyli się nie dowiem.
Znów wtuliłam się w Niall'a.
-Co robimy ? - zapytał.
-Hmm.. Jak myślisz ? Co my możemy robić w tym pokoju ?
-Rose... Zaskakujesz mnie.
-Oj tam.
Podeszłam do okna i zasunęłam rolety, po czym zamknęłam drzwi od pokoju na klucz i zapaliłam lampkę, która wisiała w rogu pod sufitem. Była zbyt jasna, ale Niall miał specjalny suwak, dzięki któremu można było ją przyciemnić. Zrobiłam tak, by dawała wystarczająco dużo światła, ale, żeby nie było zbyt jasno.
Wróciłam na łóżko i usiadłam naprzeciwko Niall'a.
Wpatrywaliśmy się sobie w oczy, a później Niall zaczął mnie całować.
Odsunął suwak przy mojej sukience, a ja zdjęłam jego koszulkę.
Stanęłam na podłodze i powoli zsunęłam z siebie sukienkę. Niall całkiem się rozebrał, więc podążyłam za nim. Zaczęliśmy się całować, Niall błądził swoimi dłońmi po moim ciele.
Nagle ......

____________________________

Heeej <3
Co tam ?
Jak się rozdział podoba ?
Ostatnio komentuje tylko jedna osoba, więc miałam wątpliwości czy pisać. Gdzie się podziały wszystkie czytelniczki ? Co jest z Wami ?
Pod dwoma ostatnimi rozdziałami po jednym komentarzu.
Najwięcej komentarzy zazwyczaj to były cztery. To jest rozdział 17. Pod 7 były cztery, a później to po jednym albo po dwa. Ile będzie pod tym ?
Zastanawiam się nad zawieszeniem bloga. Wiem, że nie piszę za często i nie są to ciekawe rozdziały, ale się staram. Pisze te rozdziały dość długie, a nikt nie czyta, :cc
 Jeśli pod tym rozdziałem nie będzie minimum trzech - czterech komentarzy to ja zawieszam bloga.
Przykro mi.
Dziękuję za uwagę.
Do następnego (mam nadzieję) rozdziału. 

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 16.

Ten sam mężczyzna, który mnie przywiózł, zaprowadził mnie do mojego nowego pokoju.
Najpierw pokazał mi parter i pierwsze piętro, a później weszliśmy na drugie.
Później poszliśmy na koniec korytarza i zatrzymaliśmy się przed podwójnymi brązowymi drzwiami.
Proszę wejść. Wszystkie rzeczy już na panią czekają.
-Ale jak to ? Tak szybko ? 
-Tak. 
-Ale wszystko ? 
-Tak. Nasi ludzie już to wnieśli. Proszę zająć się sobą. Ma pani półtorej godziny do kolacji. Później przyjdzie po panią Alex jedna z gospoś.
-Dobrze. Dziękuję. 
Wcisnął mi jeszcze klucz od pokoju i odszedł.
Drzwi pospiesznie otworzyłam i z moją jedną walizką weszłam do środka.
Pokój był śliczny. Kolory ścian to szary i biały. Podobało mi się, bo było bardzo dopasowane.
Duże okna z zasłonami, białe duże łóżko, a przy nim szafka nocna, na której stała lampka. Panele również białe. Do tego biała komoda, nad którą wisi lustro. 
Po drugiej stronie pokoju stolik, krzesło i większe lustro. Były jeszcze jedne białe drzwi. Otworzyłam je pospiesznie. Za nimi była garderoba. Nie było tam jeszcze moich ubrań, ale było dużo miejsca. 
Były za to ubrania, które ktoś mi kupił. W większości były to piękne sukienki na różne okazje. 
W jednym kącie pokoju stało biurko i krzesło. Na biurku leżał nowy laptop i słuchawki.
Na łóżku znalazłam nowy telefon. Zaskakujące. Ciekawe co jeszcze znajdę. 
Były jeszcze drugie drzwi. Prowadziły do łazienki, która była jak marzenie. 
Duża wanna, prysznic.. No i wszystko co zawsze jest w łazience. Dużo kosmetyków i innych dupereli.
Postanowiłam najpierw się rozpakować. Została mi równa godzina dwadzieścia minut do ogarnięcia się. 
Najpierw wypakowałam ramki ze zdjęciami i poustawiałam je na półkach. Później stary laptop, książki.. 
Na koniec ubrania. Jakoś się obrobiłam i zostało mi czterdzieści minut, więc postanowiłam się wykąpać. 
Napuściłam wody do wanny, rozebrałam się i weszłam do niej. Dolałam sobie ulubionego żelu. 
Siedziałam w wannie około dwadzieścia minut. 
Gdy wyszłam to dokładnie się wytarłam, nasmarowałam balsamem i ubrałam bieliznę. 
Później poszłam do pokoju gdzie na łóżku leżały wcześniej przygotowane ubrania. 
Nałożyłam najpierw niebieską sukienkę, a później trampki tego samego koloru i byłam gotowa. <klik>
Włosy dokładnie rozczesałam i spięłam w wysokiego koka, a oczy lekko umalowałam i byłam gotowa. 
Dopiero teraz zauważyłam, że przy laptopie jest jakaś kartka.
``Dla Rose. Kochana, mam nadzieję, że Ci się przyda ; ) William. ``
Aha. No to fajnie. 
Nałożyłam moje okulary i usiadłam na łóżku.
Wzięłam telefon i weszłam na tt. Dużo osób zaczęło pisać pod moim ostatnim tweet'em o co chodzi. Ale przecież im nie powiem. I tak się niedługo dowiedzą. 
Po chwili ktoś zapukał do drzwi, więc wyłączyłam telefon i wyszłam z pokoju.
Przed drzwiami stała dziewczyna.
-Cześć. Jestem Alex. 
-Rose. - wyciągnęłam do niej rękę.
-Będę Ci pomagać, doradzać i takie tam. 
-Dobrze... Dziwne to dla mnie... 
-Wiem. Przyzwyczaisz się. - uśmiechnęła się do mnie.
Zamknęłam drzwi i ruszyłam za nią.
-Widzę, że się przejmujesz, ale nie ma czym. Oni wszyscy są bardzo mili. Polubisz ich od razu. Wiem, że to duże zmiany w Twoim życiu jednak się przyzwyczaisz. I oczywiście jutro udzielisz wywiadu. Cóż media nie chcą dać nam spokoju. 
-C-co ? 
Szczerze przestraszyłam się tego wywiadu.
Alex mi wszystko wytłumaczyła i w końcu doszliśmy do jadalni. 
Otworzyła drzwi i lekko mnie popchnęła, bo nogi wrosły mi w podłogę. 

**Kilka minut później**
Siedzieliśmy przy stole, było cicho. 
Na kolację był jakiś tam kurczak. Co jest ? Nie odzywają się w ogóle.. 
-Jak Ci się u nas podoba ? - zapytała Kate. 
-Em.. Jest bardzo ładnie i fajnie.. - powiedziałam bez entuzjazmu. 
-A pokój ? 
-Jest piękny, naprawdę. Zawsze o takim marzyłam. 
-Alex pokaże Ci też bibliotekę. Zaopatrzyłam ją w najróżniejsze książki dla dziewczyn w Twoim wieku. Pojawiły się też horrory i książki, które będą Ci potrzebne w nowej szkole.
-Słucham ? Jak to w nowej szkole ? 
-No będziesz chodziła do szkoły prywatnej. Już jest opłacona. 
-Ahaa... Czyli, że nie będę mogła już tam wrócić ? 
-Jutro jest piątek i idziesz tam ostatni raz.. Po lekcjach zabierzesz swoje rzeczy. - tym razem odezwał się Karol. Nie wiem jak mam mówić. Król, książę, a może tata ? Póki co to jest mój jedyny dylemat.
-Ech.. Szkoda. Gdzie jest ta szkoła prywatna ? 
-Niedaleko stąd. Ten mężczyzna, który Cię tu przywiózł od dziś jest Twoim szoferem. Jutro do szkoły pójdziesz normalnie tylko, że wrócisz limuzyną. 
-Dobrze... 

Reszta czasu minęła dość fajnie. Rozmawiało nam się bardzo miło. Kate opowiadała żarty i wszystkich rozśmieszała, więc nie byliśmy tacy spięci. Dość fajnie tutaj.

**Następnego dnia**
Obudziłam się bardzo wcześnie, bo już o szóstej byłam na nogach. 
Weszłam do łazienki i załatwiłam swoje potrzeby, po czym dokładnie umyłam twarz.
Zrobiłam lekki make-up i dwa warkocze. Weszłam do garderoby i starałam się coś ładnego znaleźć. 
Wybrałam rurki w kwiaty, czarny top i zielony sweter. Do tego torebka z ładnymi wzorkami i martensy w kwiatki. <klik>
Ubrałam się, po czym spakowałam książki na dzisiaj, nałożyłam okulary i zeszłam na śniadanie. Alex uszykowała mi tosty z nutellą. Były pyszne. Po zjedzeniu zaprowadziła mnie do tylnego wyjścia. 
Przed pałacem było dużo paparazzi i chciała uniknąć nieprzyjemności dla mnie.
Do szkoły poszłam na pieszo. Dość szybko byłam na miejscu, ob w dwadzieścia minut. Miałam przynajmniej trochę czasu do nauki przed matmą. 
Usiadłam na podłodze przed klasą, oparłam się o ścianę i wyciągnęłam książkę. 
Mieliśmy geometrię. To jest masakra. Jednak dość dobrze mi to idzie. 
Z resztą muszę się uczyć, żeby nie mieć później zaległości, a to przecież ostatnia klasa. 
Wszyscy zachowywali się dzisiaj jakoś dziwnie. Omijali mnie szerokim łukiem, nie odzywali się. 
Nawet moje przyjaciółki były obrażone. Gdy podeszłam do nich i zapytałam co się stało to tylko wcisnęły mi gazetę. Na pierwszej stronie było moje zdjęcie jak wysiadam z limuzyny. Przed pałacem.
Był podpis oczywiście 'Córka księcia Karola powróciła wczoraj do domu. Gdzie wcześniej się ukrywała ? Jak się nazywa ? Tego nikt nie wie. Możecie obejrzeć wywiad z nią dziś o 18 na żywo z naszego studia.'
Świetnie. Dziewczyny są obrażone, a ja co mam zrobić ? Nikt się nie odzywa. Dzisiaj na każdej lekcji siedziałam sama. 
Gdy skończyła się ostatnia lekcja wzięłam swoje pudełko i z każdej klasy zabrałam swoje rzeczy. Nauczyciele też wiedzą. Moi rodzice podobno im to powiedzieli odkąd chodzę do szkoły. 
Z prawie pełnym pudłem podeszłam do mojej szafki. Otworzyłam ją i ujrzałam różne naklejki. 
Pamiętam jak musiałam na zajęciach artystycznych ją ozdobić. Z resztą każdy musiał. 
Były tam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Wrzuciłam je do pudełka. 
Gdy miałam wychodzić ze szkoły podbiegły do mnie przyjaciółki.
-Przepraszamy. Będziemy tęsknić. - powiedziała Emily.
-Ja też. Zaproszę Was do siebie. Obiecuję. 
Mocno się przytuliłyśmy, a po chwili już byłam w limuzynie i jechałam do pałacu....

______________________________________
Heeej <3 
Co tam ? 
Jak się rozdział podoba ? 
Nie wiem czy ktoś to w ogóle czyta ; ) 
Jeśli tak to komentujcie ; ) 
Z góry dzięki za wszystkie komentarze ; ) 

niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 15.

Ten rozdział będzie totalnym zaskoczeniem xD 
A no i tak... Nie wiem gdzie mieszka ten cały książę William z tą swoją Kate, więc tutaj będzie napisane, że w tym pałacu Buckingham ; ) 
_________________________

-Cześć. Jestem Nick. Obserwuję Cię od kilku godzin i widzę, że jesteś smutna. Może skręta ? - zapytał i odchylił kawałek kurtki.
Miał tam wszystko. (narkotyki) 
-Ile kosztują ?
-A ile masz ? 
-tylko dwie stówy.
-W sam raz na dziesięć. 
-Serio ? I tylko tyle ? 
-Tak. 
Podał mi dziesięć skrętów zapakowanych do woreczka, a ja dałam mu pieniądze.

**Kilka godzin później**
Musiałam okłamać Zayna, że zapomniałam wziąć ze sobą pieniądze. Zapłacili za mnie. Obiecałam, że oddam, ale on nie chce.
Wróciłam do domu. Nogi strasznie mi się chwiały. W kuchni zastałam ciocię.
-Co tak wcześnie ? 
-Wcześnie ? Ciociu. Jest już północ. Coś się stało ? 
Dopiero teraz zauważyłam, że jest smutna.
-Bo... Jutro są Twoje urodziny. Osiemnaste.
-Wyleciało mi to z głowy. Znowu nie będzie rodziców ? O to chodzi prawda ? 
-Nie... Chodzi o coś innego... 
-Nie rozumiem. 
-Twoi rodzice mieli Ci to powiedzieć. Nie ja. Ale  ich dzisiaj nie ma. Jutro też ich nie będzie... Oni Cię adoptowali. 
Te słowa dotarły do mnie dopiero po chwili. 
-Że co ? 
-Jak miałaś dwa lata... Ona... Ona umarła. Twoi rodzice akurat nie mogli mieć dzieci... 
-Kto umarł ? Kto był moją matką ? Ojcem ? 
-Księżna Diana... 
-Co ?! 
Zamurowało mnie. Jak to możliwe ? 
-No umarła w 97. No wiesz... 
-Czyli, że mój ojciec to Karol jakiś tam, a brat to niby William  ? (załóżmy, że nie ma tego Harry'ego xD ) 
-Tak. 
-Co ? Jakoś Ci nie wierzę. 
-Naprawdę. W dniu osiemnastych urodzin miałaś wrócić do nich. Taka była umowa. 
-Umowa ?! Aha czyli co ? Oni mnie wychowywali, żebym później wróciła do jakiegoś nie wiem zamku, pałacu czy chuj wie gdzie ?! 
-Nie wyrażaj się !! - Tym razem to ciocia krzyknęła.
-Będziesz mieszkała w pałacu Buckingham.. Z Williamem i Kate. No i ich dzieckiem. I oczywiście Twoim ojcem. 
-To jest popierdolone... Czemu ja ? 
-Posłuchaj... Nie musisz tam wracać. Parę listów i będzie spokój.
-Ale... Jeśli chcę tam jechać ? 
-Przemyśl to. Tylko licz się z tym, że będzie wiele wywiadów i będziesz sławna.


**Następnego dnia**
Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno.
'To będą najwspanialsze urodziny' - pomyślałam.
Przespałam się z tą wyprowadzką i pomyślałam, że mogłoby być fajnie. Dużo zmian, ale chcę wrócić do swojej rodziny. W końcu ich nie znam.
Po chwili do mojego pokoju weszła ciocia, Ariana, Emma, a nawet Mick. 
Ciocia w rękach trzymała tacę z tortem. Osiemnaście świeczek mnie przeraziło. Jestem stara.
Każdy z nich miał dla mnie prezent. Po odśpiewaniu mi 'Happy Birthday To You' zdmuchnęłam świeczki i wyszli bym mogła się ubrać.
Na dworze była bardzo ładna pogoda, więc wybrałam czarne rajstopy ze wzorkiem, sukienkę czarną z koronką i czarne buty na wysokim obcasie. Nie lubiłam nosić takich ubrań, ale w urodziny trzeba ładnie wyglądać. <klik>
Wzięłam jeszcze szybki prysznic, umyłam włosy, po czym zaczęłam się szykować.
Po wysuszeniu włosów lekko je podkręciłam, zrobiłam make-up i nałożyłam bieliznę, ob cały czas byłam w ręczniku. Później się ubrałam, spakowałam książki do torebki i zeszłam na dół. Oczywiście zabrałam ze sobą telefon i teczkę z projektem, który mam dzisiaj przedstawić na zajęciach społecznych. 
Co prawda zrobiłam ten projekt  już dawno, ale nigdy nie było czasu, żeby go przedstawić. 
Jest on o nietolerancji w internecie i szkole. Myślę, że mi się udał.

W kuchni zjadłam kawałek tortu, po czym wyszłam razem z Emmą do szkoły.
Prezenty miałam otworzyć później. Na Emmę już się nie gniewam. Po prostu mi przeszło.
Po drodze nawet rozmawiałyśmy. Gdy weszłam do szkoły to wszystkie spojrzenia były skierowane na mnie. 
Zadziwiające. Ładnie się ubierzesz i już jesteś w centrum uwagi.

**Kilka godzin później**
Wieczorem miałam się udać do chłopaków. Podobno chcieli ze mną porozmawiać w sprawie Niall'a.
Jednak gdy weszłam do domu to wiedziałam, że coś się święci. Były dziewczyny chłopaków. Okazało się, że urządzili dla mnie imprezę. Z Niall'em się pogodziłam. Dał mi śliczny naszyjnik w kształcie koniczynki.
Bardzo się ucieszyłam. Nie mówiłam mu jeszcze o mojej wyprowadzce. Rozmawiałam dzisiaj z ciocią i powiedziała, że mogę się spakować dzisiaj i jutro już wyjechać od razu po szkole lub dopiero w sobotę. Wybieram jutro. Chcę jak najszybciej zniknąć z życia chłopaków. Tylko im przeszkadzam. Nie chcę już się z nimi kontaktować.






**Następnego dnia**
Od rana myślałam tylko o wyjeździe. Ma po mnie przyjechać limuzyna. Wow. 
Boję się. Do szkoły szłam cała spięta. Na szczęście w szkolnej łazience zapaliłam sobie skręta i mi przeszło. 
Mam nadzieję, że nikt nic nie wyczuje.
Z jeszcze większym stresem wracałam do domu i kolejny skręt. 
Z walizkami i pudełkami siedziałam w przedpokoju i starałam się jak najlepiej zawiązać trampki. W sumie przestało mi zależeć na dobrym wyglądzie. Nałożyłam powycierane rurki, zwykłą białą koszulkę i granatową koszulę z długim rękawem. Trampki też były już przechodzone. 
Prezenty od moich bliskich były bardzo fajne. Rodziców jak nie było tak nie ma. Wcale się mną nie przejmują. Dostałam od nich list. Podobno nie mogą być ze mną w tym dniu, bo mają 'dużo pracy'.
Po dziesięciu minutach czekania przyjechał facet w limuzynie. Zabrał wszystkie moje rzeczy, zostawił tylko jedną małą walizkę. Pożegnałam się z ciocią i resztą. Mocno ich wyściskałam. 
-Musimy już jechać. - powiedział facet, który tu przyjechał.
Wyszłam z domu ostatni raz na niego spojrzałam i się rozpłakałam. Starałam się to ukryć. W limuzynie byłam sama. Wyjęłam swój telefon i weszłam na tt. 
Dodałam zdjęcie i wyszłam. 
Widząc, że zbliżamy się do celu dokładnie wytarłam oczy. 
Po chwili byliśmy na miejscu. Wysiadłam z samochodu. 





Moim oczom ukazał się piękny - nazwijmy to - pałac. 


____________________________________
Heeeej <3
Wiem, że tak to durnie wymyśliłam. 
Taki mnie pomysł ostatnio naszedł... ;ccc
Jak się nie podoba to napiszcie, a zmienię ; ) 
Naprawdę. 
Tylko powiedzcie prawdę. 
No, bo trochę tu jest wymysłów moich.
No i wiecie załóżmy, że ten książe William nie ma brata xD 
Bo już mnie to przerasta xD 
Także... Komentujcie ; ) 
Nie zawiodę Was w następnych rozdziałach ; ) 
Zapraszam na mój nowy blog 
alone--in--wonderland.blogspot.com ; )